sobota, 30 marca 2019

Kiedy diabły mają dzieci... cz. I

Drodzy czytelnicy!
Z góry pragniemy przeprosić za tak późną analizę. Czasu coraz mniej, niektórzy z nas zdają ważne egzaminy, a inni nadrabiają zaległości po przewlekłej chorobie. Nie mniej pamiętamy o Was i przychodzimy z nową, jeszcze ciepłą (wręcz parzącą!) analizą!
A co w dzisiejszym odcinku?
Zobaczymy, czym w wolnym czasie zajmuje się nasza PIEKIELNIE gorąca para: Diabolina i Lucyfer! Podejrzymy ich sposoby na wychowanie dzieci, poznamy sekrety talentu kulinarskiego, dowiemy się, że łazienka z umywalką to całkiem niezwykły wynalazek oraz zobaczymy ( a jakże!) „letki” makijaż oraz zjedzenie śniadania! Wszystko to oczywiście pod wodzą kochanej boCHaterki, Marysi Zuzanny! Nie możecie tego przegapić!

Zanalizowali: Hiena i Havelock
Autorka: RusiaXD




 źródło:https://giphy.com/gifs/trmNIw415f5C

Od autorki:


Cześć wszystkim! Jestem słaba we wstępach, więc raczej napisze tutaj, o czym mniej więcej będzie powieść. I sory za malutkie spoilery tutaj i tak z grubsza opowiem o głównej bohaterce.

Dziękujemy za poinformowanie o ewentualnych spoilerach. Od razu mam ochotę sięgnąć po dalszą część!

Powieść będzie opowiadała o dziewczynie o imieniu Mal (drugie imię Ann).

Jakim cudem powieść może opowiadać? I dlaczego aŁtorka podała nam drugie imię bohaterki? I to w nawiasie?

Jest ona demonem i jest: córką Lucyfera, czarownicy Diaboliny i siostrą jednego z najprzystojniejszych chłopaków w liceum, do którego zaczyna uczęszczać.

I kuzynką Kubusia Puchatka, ciotką Złotowłosej oraz bratanicą Chucka Norrisa, of kors.

Wychowywała się z bratem w rodzinie ludzi odkąd skończyła 5 lat. Gdy Mal miała 16 lat, Diabolina i Lucyfer dowiedzieli się, co ci ludzie robili ich ukochanym dzieciom (nie powiem teraz co się działo :D, zostanie to powiedziane w trakcie powieści XD ) i zabierają ich do miasta Demonical Hill City w wymiarze demonów. Dziewczyna mieszka z rodzicami i zyskuje nowych przyjaciół, ale czy tylko przyjaciół?
Sory że takie długie, ale trochę się zagalopowałam.

Trochę? Toż to całe streszczenie!
Oj, przesadzasz. Przecież nie wiemy, co się stanie z „ich" ukochanymi dziećmi!
Co ci wstrętni ludzie im zrobili?...
Spokojnie, zaraz się dowiemy!


PROLOG

Ja, sama, zamknięta w ciemnej, a tak dobrze znanej mi piwnicy, przywiązana za ręce do sufitu, klęcząca mając na sobie tylko jakieś szmaty. Pobita, opluta, zgwałcona czekam na to, co mój oprawca jeszcze mi zrobi. Nagle pojawia się z ciemności, zmierzając do mnie, a obok ucha nagle słyszę krzyki dziecka i czuje oddech tego sukinsyna. Zaczyna znów mnie bić, wyzywać i gwałcić, znowu. Nagle czuje jak coś metalowego i zimnego szybko przebija moje serce, i znowu, i znowu. Upadam nie mając już sił. Czuje, jak całe życie ze mnie ucieka. Tracąc przytomność, słyszę śmiech tego
skurwiela, który mówi mi, ze jeszcze ze mną nie skończył.

Oczywiście, współczuję bohaterce losu. Zamknięta, gwałcona (i znowu, i znowu).
Tylko to wszystko minęło... tak szybko. Takie trochę pendolino na tle regionalnych.
Ciekawe: po przebiciu serca, traci się tylko przytomność.


Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała zlana zimnym potem, cała się trzęsłam nie mogąc się uspokoić. Do mojego pokoju mój kochany brat Koren. Podbiegł do mnie, kucną przy łóżku i spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam strach i przerażenie kiedy mówił:
-Mal, co ci się stało? Wszystko w porządku?
-Kkkoren...
Nie zdążyłam dokończyć zdania, bo objął mnie i głaskał po włosach, uspokajając mnie. Zaczęłam głębiej oddychać, aby się uspokoić.
-Co się stało młoda?- spytał kiedy już się nie trzęsłam i trochę uspokoiłam. -Znowu ten koszmar?- spytał patrząc mi w oczy
Dopiero teraz zauważyłam, że jest w piżamie, ma potargane włosy i za oknami jest już rano, więc musiałam mu zrobić niezłą pobudkę w pierwszy dzień szkoły, no ale cóż, ktoś musiał.
-Koren, to był ten koszmar.... on nadal mi się śni.- powiedziałam, a on mnie objął ramieniem.

Ah, więc to był tylko sen! No tak, to ma sens. Zwłaszcza z tym sercem.
Do mojego pokoju mój kochany brat Koren” - kto tu ukradł orzeczenie?
Bardzo, bardzo głodna aŁtorka.
Podbiegł do mnie, kucną[...]” tutaj zadowoliła się tylko jedną literą.
Bo już się najadła. Gdybyś jadł tak znowu i znowu to też by ci się odechciało!

-Koren, to był ten koszmar.... on nadal mi się śni.- powiedziałam, a on mnie objął ramieniem.

A czy nie było powiedziane parę zdań wcześniej, że już ją obejmował? Odszedł od niej, aby znowu ją objąć?
Może już gdzieś wychodził, ale nagle przypomniał sobie o obejmowaniu.

-Nie martw się, minie. Mi też się ciągle śniły koszmary związane z tamtymi ludźmi, ale przestałem już je mieć, tobie też to minie, siostrzyczko.
On tylko wie, dlaczego mam takie koszmary, ponieważ wychowywaliśmy się w rodzinie ludzi. Ci ludzie, którzy zabrali nas naszym prawdziwym rodzicom kiedy ja miałam 5 lat, a mój brat 6, ci ludzie nas torturowali, krzywdzili na rożne sposoby. Z nim mogę o tym porozmawiać, bo tylko on wie, jak to przeżywałam.
-Bracie, dziękuje i sory, że cię obudziłam- uśmiechnęłam się do niego.

Zabawnie wygląda zestawienie „bracie” i „sory” (olejmy fakt, że błędnie zapisane, nie o to tu teraz chodzi). Trochę jak takie „Azaliż spoko, jutro u Bola na wieczerzy. Będą laski i miejscowe grajki”.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam Ci, wielka i bardzo duża to sztuka tak łatwo i easy łączyć style!

-I tak nie mogłabyś mnie nie obudzić, nawet gdybym się upił. Tak darłaś morde, że nieboszczyk by się obudził.
Uśmiechnął się do mnie zadziornie, a ja potargałam jego włosy, śmiejąc się. On również zaczął się śmiać.
-Gdzie mama i tata?
-Tata z mamą robią śniadanie. Wszystkich obudziłaś krzykiem. Na początku chcieli do ciebie biec, ale ich uprzedziłem, że będziesz głodna.
- A ty skąd wiedziałeś, że jestem głodna? -uśmiechnął się wrednie.

Do tego nie potrzeba większej logiki. Zwykle po obudzeniu powinniśmy zjadać śniadania w ciągu 30 minut. Nie ciężko jest się domyślić, że możesz być głodna. Zwłaszcza po strasznym śnie, który mógł wzmóc twój apetyt.
Powiem szczerze, ten fragment mnie naprawdę zaciekawił do czytania dalej – ciekawy jestem, jak diabeł robi śniadanie. Musi być to wspaniały widok.
Zapewne PIEKIELNIE pikantne. A sam kucharz odziany w fartuszek z napisem „The best dad on the world”.
Przynajmniej nie musi używać piekarnika gdy coś robi.
Wystarczy, że se chuchnie i chałupa stanie w ogniu. Ale co tam! Jeśli to diabeł, to pewnie zamieszkuje jakieś ładne piekiełko. I czynsz niski, i za wodę nie płacisz...
I co więcej – w odróżnieniu od nieba, to tam jest wstęp wolny. Żadnej selekcji specjalnej, każdy może wejść (niekoniecznie wyjść).

-Zawsze dużo żarłaś z rana.- walnęłam go w ramie, a ten z impetem spadł z łóżka. Wstał i popatrzył na mnie. o nie, znowu ten uśmiech.
- Idź do łazienki się ogarnij siostro, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść.- Odwzajemniłam jego uśmiech.

Matulu, jak mnie męczy to ciągłe wymienianie uśmiechów. Nie mogą tak raz a porządnie?





- A ty wyglądasz tak, że gdyby ktoś cię
teraz zobaczył, zwróciłby śniadanie.- Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili gdy się uspokoiliśmy, Koren wyszedł, a ja przyjrzałam się swojemu pokojowi.

Żart całkiem nieadekwatny do wieku bohatera. Tak to powiedziałaby moja czteroletnia sąsiadka, i to pod warunkiem, że będzie jej pora na „lulu”.

Był w moich ulubionych kolorach. Ściany były czarne z rożnymi odcieniami szarości. Zasłony na oknach były krwisto czerwone, jeden z moich ulubionych kolorów.

Plwam na zasadę gramatyczną! Plwam, powiadam! (Poważnie: po co podkreślać fakt, iż jest to twój ulubiony kolor, skoro na wstępie informujesz nas, że cały pokój jest w twoich ulubionych kolorach? Gubisz się w zeznaniach, bohaterko!).
To dla pewności, że każdy zapamięta.

Pokój był bardzo duży. W sam raz dla mnie, bo lubię duże przestrzenie. Przy jednej ze ścian znajduje się wielka garderoba, która należy tylko do mnie. Obok garderoby znajdują się drzwi do mojej łazienki. Na przeciw garderoby znajduje się łózko. Moje łóżko ma kolor czarny z szarym baldachimem i jest dwuosobowe.

Zauważyliście to podkreślenie słowa „moje”? Co prawda, może to być celowy zabieg (bohaterka była torturowana, zamknięta), aby urzeczywistnić fakt, jak bardzo wycierpiała dziewczyna. Ale miejmy to na uwadze. Być może rośnie nam narcyzik.

[Dalszy, nieco przydługi opis pokoju bohaterki – CIACH!]

Popatrzyłam na godzinę 5:45, o matko! Do budy mam dopiero na 8:00. No ale dobra i tak nie zasnę, muszę się ogarnąć. Wstałam z łóżka i weszła w głąb szafy w poszukiwaniu idealnego stroju na pierwszy dzień w nowej budzie. No właśnie, dzisiaj idę pierwszy raz do liceum dla demonów. Ciekawa jest, co z ego wyniknie.

Buda? Ale taka dla psa? Poważnie, czy ktoś jeszcze woła na szkołę „buda”?
I proszę oddać brakujący literki. Smutno i pusto tu bez nich.
Ałtorka starała się stworzyć naturalną gwarę uczniowską. Trochę nie wyszło.
A mnie ciekawi, jak to jest, gdy się patrzy na godzinę... A szczególnie taką 5:45. Jak to mogło wyglądać i czym się różni od innych godzin – by się nie pomylić. Czy jest ona bardziej zielona niż 12:55? A może ma większe rogi? Chociaż demony może widzą godziny. Kto je tam wie.

- Na pewno nie będę zgrywać grzecznej dziewczynki- powiedziałam na głos i wróciłam do przeszukiwania mojej garderoby. Jestem wielką fanką rocka dlatego w mojej szafie dominują ubrania w tym stylu i moich ukochanych kolorach: czarnym, szarym i krwisto czerwony. W końcu znalazłam idealny komplet ( nie dam opisu, bo nie chce mi się go opisywać dlatego, że mam zdjęcie, sory, (wiem moje lenistwo)).

Nie no, spoko. Czytelnicy zrozumieją...
W sensie co? Chciała (a właściwie to nie) opisywać opis? Myślałem, że to opis jest do definiowania czegoś a nie do bycia definiowanym. Dużo się jeszcze muszę nauczyć... Nagle podmiot stał się przedmiotem!

Wzięłam przygotowany komplet i poszłam do łazienki. Moja łazienka tez robiła na mnie wrażenie. Miała wannę i szklaną kabinę prysznicową, toaletkę z wielkim lustrem, sedes i umywalkę. Pomieszczenie było pomalowane w rożnych odcieniach szarości, połączonych z bielą.

Czyli... wyglądała jak każda przeciętna łazienka. 
 
A teraz, kochani, wrzucam fragment, którym możecie się podelektować:


Nalałam do wanny gorącej wody i weszłam. Umyłam się i wyszłam. Zrobiłam sobie lekki makijaż, zrobiłam kreskę na oku i oczy pomalowałam ciemnoszarym cieniem. Usta potraktowałam malinowa pomadką. Włosy lekko rozczesałam i zrobiłam sobie przedziałek na prawą stronę.

Ah, czekałam na to! „Letki” makijaż zawsze się sprawdza!

Wróciłam do pokoju i spakowałam do torby trzy zeszyty (tylko tyle, bo pewnie nie będzie mi się chciało iść na wszystkie lekcje), piórnik, telefon, sprawdziłam godzinę 6:30, fajki (czasem chce sobie zapalić), słuchawki, jakieś papiery w związku z moim zapisem do tej budy itp. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju.

Matko. Zaczynam tracić wiarę w dzisiejszą młodzież.
Znowu przyczepię się do godziny – w jaki sposób ona sprawdziła godzinę 6:30? Czy, przykładowo jest odporna na mróz? Czy się nie zacina? Czy lubi pączki z budyniem? Bo naprawdę mnie to zastanawia.

Hieno, nie porzucaj nadzieje
Wszak ten się śmieje
Kto wie, że zawsze gorzej być może
I z kolejnym pokoleniem już nikt nie pomoże.

Zeszłam po schodach i trafiłam do wielkiego salonu, połączonego z jadalnią, w której siedziała moja matka Diabolina, ojciec Lucyfer i starszy brat Koren. Siedzieli przy nakrytym stole, ale nie tknęli śniadania, czekając na mnie. na stole była jajecznica z dodatkami, grzanki, woda, sok pomarańczowy itp. Moja mama to istna kucharka, choć na nią nie wygląda. Przywitali mnie uśmiechami.



Cześć paskudo. -powiedziała moja mama. Od zawsze mnie tak nazywała. Zawsze się lubiła ze mną droczyć, chociaż ze wszystkimi uwielbia się droczyć.
- Witaj diabełku! Czemu dzisiaj rano krzyczałaś młoda? Znowu ten koszmar?- Spytał zatroskany tata.
- Tak, ale już jest spoko. -odpowiedziałam, siadając na krześle obok brata i uśmiechem uspokajając rodziców.
Siedzieliśmy i luźno rozmawialiśmy, jak zawsze. Żartowaliśmy i śmialiśmy się. Nasi rodzice są strasznie wyluzowani i można z nimi porozmawiać o wszystkim, no... prawie.
-Kochani... -powiedziała mama, a my zamilkliśmy- jest taka sprawa. Ja i wasz ojciec musimy wyjechać z powodu pracy na dwa tygodnie, ale nasz wyjazd może się przedłużyć. Bardzo przepraszamy was, że nie będziemy mogli z wami trochę pobyć..

- Sami rozumiecie. Choroby same nie powstaną, ludzie nie pomrą. Ktoś musi im pomóc!
Uwierz mi, kochana Hieno, ludzkość doszła do takiego poziomu, że sama najlepiej poradzi sobie z unicestwieniem własnego gatunku (i każdego innego). Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach diabły są już bezrobotne. Kolejna rasa, która źle skończyła przez człowieka.

Mamo spokojnie -przerwał jej Koren
- damy sobie rade, nie Mal?- klepnął mnie po ramieniu. położyłam rękę na ramieniu mamy.
-Oczywiście, że damy rade, my mamy nie dać?- popatrzyłam z uśmiechem na Korena.
- Poza tym, nie musicie przepraszać, taka praca i nic na to nie poradzimy.
-Jestem z was bardzo dumny- powiedział tata z wyrazem dumy na twarzy do mnie i Korena.

A w kącikach ust czaiło się więcej dumy. W oczach ujrzeli jego dumę. Nawet łzy dumy dumnie spływały po twarzy.
Taki był dumny.
Powinien uważać z tą dumą, bo jak będzie za dużo pychy, to do piekła trafi. A nie, dobra. Za późno.

Ja również- dodała mama- tak bardzo.
Odprowadziliśmy rodziców pod drzwi, aby się z nimi pożegnać. Objęliśmy z bratem rodziców.
- Bawcie się dobrze- powiedział Koren do rodziców, a ja uśmiechnęłam się jak to u mnie w zwyczaju, wrednie.
-Co się tak uśmiechasz?- zapytali zdziwieni rodzice.

Słowo „rodzice” w kilku przypadkach można podmienić na zwyczajne „ich”. I lepiej by brzmiało i czytało raźniej.

-Wy się tam bawcie jak chcecie, tylko nam rodzeństwa nie zróbcie.- wyszczerzyłam się do nich. Ojciec wyszczerzył się zawadiacko.

Pochwalę użycie trudnego słowa. Tylko czy takie wzajemne szczerzenie się do siebie ma większy sens?




-A co, nie chcielibyście rodzeństwa?- powiedział to, przygarnął mamę do siebie i pocałował. Zaczęliśmy się śmiać, pożegnaliśmy rodziców, a ci wyjechali.





I to tyle w dzisiejszej analizie! Czy bohaterka pójdzie na lekcje? Czy rodzice wrócą z nowym członkiem rodziny? Kto podbije serce naszej ukochanej Mary Sue?

Tego dowiecie się w następnej części!

niedziela, 30 grudnia 2018

Kosmiczny alert #1

Kochani Czytelnicy i Komentatorzy! Drogie Czytelniczki i Komentatorki!


Na samym wstępie gorąco przepraszamy za brak analizy - spowodowany jest on kilkoma przyczynami:
- problemami technicznymi z kodem HTML (dokładniej mówiąc, z kolorami naszych komentarzy i z czcionkami tekstu...)
- wyjazdem dwojga z analizatorów
- świętami.
Wciąż trwają prace techniczne! Poprosiliśmy osobę spoza bloga o pomoc, sami zamierzamy też wykorzystać całą dostępną nam wiedzę, by jakoś to naprawić - niby to niewielki problem, pokolorować tekst i rozróżnić od siebie Analizatorów...a okazało się, że jednak sprawia nam to kłopot!

Jako że przed nami Sylwester, a święta przegapiliśmy...niestety...pragniemy złożyć Wam wszystkim życzenia! Życzymy przede wszystkim zdrowia, szczęścia, wszelkiej pomyślności i radości, uśmiechu na twarzach, wiary w lepsze jutro, samych radosnych dni w Nowym Roku i wszystkiego tego, co cieszy. Innym analizatorniom i blogom zaprzyjaźnionym życzymy z kolei wszystkiego tego, co najbardziej cieszy: wiernych czytelników, licznych odsłon i dużo materiału do analiz. 

Mamy nadzieję, że w 2019 rok wszyscy wkroczymy z radością, humorem i chęcią do analizowania...nie tylko innych, ale też i siebie, bo warto też zwracać uwagę na własne błędy, prawda? ;)

Trudno nam jest powiedzieć, kiedy ukaże się nowa analiza, z uwagi na wspomniane wyżej problemy techniczne - dołożymy jednak starań, by ukazała się w pierwszym lub drugim tygodniu stycznia. Będzie ona osadzona w fandomie Darów Anioła...i w sumie jest to jedyna rzecz pewna, jaką możemy na temat tego opka stwierdzić z całym przekonaniem. Dlaczego? Zobaczycie sami!

Wszystkiego kociego życzy Wam również ten oto koci imperator, którego możemy znaleźć tutaj!



Jeszcze raz wszystkiego dobrego!
Analizatorzy w składzie: 
Hiena, Havelock, Kassandra (nowa twarz) i Akashi - wyjątkowo pozbawieni kolorków z uwagi na trwające prace techniczne. ;)

czwartek, 15 listopada 2018

Mordercze piżamy i szafy gdańskie - Ojca Mateusza cz. II

Witajcie!
 Na początku dziękujemy wszystkim za komentarze i za konstruktywną krytykę, która do nas wpłynęła pod poprzednią analizą. Cieszymy się, że jest jakiś odzew, że wytykacie nam błędy - mamy nadzieję, że udało się nam je poprawić w tym wydaniu "Don Matteo"...eee..."Don Wampireo", może tak lepiej zabrzmi.
Nadal pozostajemy w fandomie Diabolik Lovers - przyglądamy się wąpierzom z rodu Sakamakich albo Higashiyama (tożsamość od chrztu niepewna) i ich !nagle!współlokatorce, pannie Rice Komori. Uważajcie: mogą się czaić tu demony, macki Cthulhu, Al Pacino i duch znanego Wam z "Wiedźmina" Emiela Regisa. Ale to nie wszystko: w tej analizie zgłębicie też tajemnice znikających piżam, zetkniecie się z dylematem "co było pierwsze: schody czy żyrandol?", a na koniec będziecie mogli zamówić sobie martini Sue niczym sam James Bond!

Życzymy smacznego!


Analizowali:  HienaHavelock i Akashi




 Znalezione obrazy dla zapytania waving gif hello





Link do analizowanego blogaska tutaj:
http://toth3end.blogspot.com/?m=1
Ałtorka: Daria/darkhunter
Platforma: Blogger


"Rozdział 1 -Co jest grane?"

No, zaraz się dowiemy...
Wiedźmin jest grany. *mruczy, nie chcąc przypadkiem obudzić ducha Emiela Regisa, który byłby obrażony zestawianiem go z opkiem* *odwraca się za siebie* Zaraza, za późno...


Rika nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, czuła się porzucona. Wsiadła zatem do taksówki i jechała tam, gdzie kazała karteczka z adresem.

Karteczka mówiła: jedź tam, jedź tam! No to biedna dziewczyna jechała...
Topos wędrowcy wiecznie żywy. Ale drogi.


Taksówkę prowadził niewiele starszy od niej chłopak, co jakiś czas gawędzili sobie, bo droga była naprawdę długa. Godzinę przed końcem przejeżdżali obok ogromnej rezydencji;

A cóż to za znak? Godzinę przed przyjazdem widziała już rezydencję? To musiała być naprawdę OGROMNA rezydencja!

Albo miała wieże, jak Baskerville Hall. *rozsądnie*
 Miejmy przy tym nadzieję, że ona zapłaciła temu szoferowi...

strasznie starej, a równocześnie bardzo zadbanej.

Oki, architektem nie jestem, ale skoro rezydencja była naprawdę zadbana, znaczy, że w jakiś sposób odrestaurowana, to wcale nie jest pewnym, że była tak BARDZO stara. A na pewno nie wie o tym główna bohaterka.
Nie no, motyw odrestaurowanej posiadłości broni się w Kuroshitsuji (Black Butler) - tam też masz Phantomhive Manor, które przed akcją anime odbudowano po pożarze, a i tak wyglądało jak pradawna siedziba przodków hrabiego Phantomhive. Ale tam hrabia miał do dyspozycji nieśmiertelnego demona, a kanon Diabolik Lovers nic nie mówi o paktach z diabłem.

Szkoda.


  Na bramie wygrawerowane
 Bo zwykłe tabliczki z nazwiskami są dla leszczów.
  było nazwisko "Higashiyama", Rice coś świtało, tylko nie wiedziała co, zaschło jej w ustach i ogarnęło ją ciepło -jakby była na pustyni. Dojrzała także lokaja ślepo wpatrującego się w taksówkę.
Godzinę później była na miejscu, Hide uścisnął ją i życzył powodzenia, obdarzył ją swoim numerem i odjechał.
Czekajcie... godzinę temu widziała rezydencję i po godzinie do niej zajechała? Przypominam, że musiała być dość blisko, skoro potrafiła dostrzec wygrawerowane napisy na bramie i takie tam. Lokaja. Nawet to, że ten właśnie lokaj wpatrywał się w pojazd. Co tu się odjaniepawliło?
Mnie bardziej ciekawi ta zmiana temperatury. I skąd nazwisko Higashiyama? Główni bohaterowie serii nosili nazwisko Sakamaki! Przechrzcili się na potrzeby opka, czy może - nie daj Bóg! - to wroga agentura?
Nie pytaj o logikę, kochany, bo jej nie dojrzysz. Sakamaki idą do lamusa, teraz rządzą Higashiyama! Czekam, aż ałtoreczka zastąpi Mukamich...
*ostrożnie* Chyba wolałbym jednak nie czekać. 


Rezydencja była z lekka przerażająca, miała nadzieję, że pomyliła adres i zaraz okaże się, że ci ludzie mieszkają w żółto podobnym wiejskim domku.
Żółto podobny? To w końcu żółty czy nie? I jaki domek? Bohaterka widziała bramę, lokaja i nowo-starą rezydencję, ale nie było nic o żadnym domku O_O
Może liczyła na domek ogrodnika albo Chatkę Ech? W każdym razie coś w tym rodzaju, tylko żółte:



Podeszła do ogromnych drzwi, kilka razy uderzyła o drzwi złotą obręczą, trzymaną w pysku przez lwa. "Wrota" skrzypiąc, same się uchyliły.
Ta złota "obręcz" to kołatka. Wrota nie będące wrotami? Ciekawe...


*Rika*
O, mamy zmianę perspektywy! Może narracja pierwszoosobowa bardziej leży aŁtorce. 
Tradycyjne Rika's POV. Już nie mam wątpliwości, że jestem w opku.


Byłam zdziwiona, choć nie bardziej niż zaniepokojona. Weszłam ostrożnie, pierwsze co ujrzałam;

A cóż to za znak: ";"?
To był starożytny hieroglif z Gwey' Morainn. Oznaczał on Morderczego Cthulhu Średnik Fthtagna, wymagającego krwawych ofiar z dwukropków.

ogromne schody, jak w pałacach, a nad nimi piękny żyrandol.


Ale tak zaraz nad schodami? Mogą blokować przejście! Ja nie wiem - ci dekoratorzy mają coraz ciekawsze pomysły.

Schody nad żyrandolem czy żyrandol nad schodami? W pierwszym przypadku to wszystko projektował chyba Bezdennie Głupi Johnson, w drugim jest to już jakiś sens. Jakiś.
Schody nad żyrandolem, czy żyrandol nad schodami? Oto jest pytanie!


Kiedy szok mnie opuścił, zauważyłam jakiegoś chłopaka śpiącego na butelkowo zielonym szezlongu.
A żeby nie było, że tylko się czepiam - pochwalę aŁtoreczkę za użycie trudnego słowa. Kolor, co prawda, ciut źle napisany, ale liczą się chęci!
Szezlong jest uroczy, zgadzam się. Cudowne słowo! Ale kolor winien być zapisany łącznie. Taka jest dyrektywa lady Ortografii.
I nikt i nic tego nie zmieni!


Szturchnęłam go, ale nie reagował. Sprawdziłam puls, wszystko... A on nic, w dodatku zimny, jak z kostnicy, byłam przerażona! Wystukałam numer na pogotowie, na dworze szalała burza.
Skoro szalała burza, to nie myśl, złotko, że zaraz złapiesz zasięg czy coś... 
To był ten sam cud techniki co w "Mistrzu" Katarzyny Michalak, tam bateria działała po niebywałym sztormie. Może ten zasięg wracał co jakiś czas niczym odtrącony Romeo do swej wiernej komórki?


-Halo? Chciałam zgło.. -w tym momencie usłyszałam potężny grzmot, wrzasnęłam.
Chwycił mnie za nadgarstek, wyrwał telefon, a ja ujrzałam szalenie zielone oczy. W następnej chwili znalazłam się pod nim.
-Mmm... Nieźle pachniesz, decho, akurat zgłodniałem.
-Zostaw mnie, zboczeńcu! -uderzyłam go z kolana w najczulszy punkt.
Kto chwycił kogo za nadgarstek, na Izanagiego?! Ten grzmot ją chwycił?!
To znaczy, w co go uderzyła? W ucho? W nos? W męską dumę? Pewnie Wy, Czytelnicy, już się domyślacie...

W to, czego nazwy nie wolno wymawiać. Albo: "W sam łeb - wojewody." 




 Chwycił mnie za nadgarstek, wyrwał telefon, a ja ujrzałam szalenie zielone oczy. W następnej chwili znalazłam się pod nim.
Co... do... ale że już? A mała gra wstępna, cokolwiek? Nawet w anime coś tam bąknął, zanim się na biedną Yui rzucił, a tu...


W głowie obmyślałam wyjście z sytuacji. Jeśli pobiegnę wzdłuż korytarza; dogoni mnie albo mogę spotkać kogoś jeszcze gorszego.
E tam, więcej wiary w siebie! Jeszcze w końcu nie wiesz, że to wampiry. Spokojnie, możesz uciekać! 
A jak chciałaś pobiec, w poprzek? Na logikę, możesz uciec przez okno, o ile jakieś jest,  przez korytarz, względnie ukryć się gdzieś i uciekać - no, ale IMPERATYW.
Imperatywowi nic nie powiesz - pogódź się z tym. 

Zanim wróciłam do rzeczywistości, zostałam przyparta do zimnego metalu. Spojrzałam mu w oczy, poczułam, jakby ktoś zacisnął rękę na moim sercu, tak mocno, jak mógł.
-Mogę zrobić coś co sprawi, że mnie stąd wypuścisz? -cholernie kołatało mi serce.
Oj, jest wiele rzeczy, które możesz zrobić...  
Na przykład zażyć walerianę. Albo zaśpiewać wąpierzowi "Pola Athenry", jest szansa, że się wzruszy. Albo też się poddać. Albooo...Nie wiem, za dużo możliwości, a Czytelnicy czekają.


 -Umrzeć. Nie lubię mieć zwłok w domu. -uśmiechnął się zadziornie, a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie w jakich tarapatach się znalazłam.
 O, ciekawy dialog. Szkoda, że błędnie zapisany, ale pod stertą błędów coś tam się kryje.
Ciekawy, ale jakże nielogiczny! Mógłby doprecyzować, gdzie ma umrzeć, skoro nie u niego i nie w jego ramionach...
Btw, pierwszy rozdział opka, a my dalej (chyba?) nie wiemy nic na temat wyglądu Riki, o jej oprawcy wiemy zaś tyle, że ma zielone oczy.
Spoko, pewnie jak większość Marysiek dojrzy się w lustrze. Wracając... "Co mogę dla ciebie zrobić?" "Zdechnij. Nie chcę, żeby waliło mi trupem w domu"...
Aha, dobra.
...ale w takim razie czemu on jej nie ubije na zewnątrz, cokolwiek?
 Imperatyw.
Albo Rika pachnie takim Diorem, że postanowił ją za wszelką cenę zatrzymać.
Ten rzadki, rozumiesz, koneserski zapach dziewicy...Czuję te Suskindowskie klimaty! :D



Znalezione obrazy dla zapytania al pacino the smell of woman gif


Pzejechał po mojej szyi językiem. Fetysz? Zapewne Przeszły mnie ciarki."

-Ayato, jeśli zamierzasz robić takie rzeczy, to nie tutaj, a w swoim pokoju. -podbiegłam do wysokiego chłopaka w okularach.
Dobra, przez chwilkę myślałam, że to ona to powiedziała. Ach, te podmioty! 


-Proszę, pomóż mi..! Błagam... -mówiłam zapłakanym głosem.
-A ty, to mianowicie kto? -zapytał spokojnie.
-Jestem Rika Komori. Mój ojciec wysłał mnie pod ten adres, miałam tutaj zamieszkać... Ale niestety pomylił coś, więc lepiej będzie jeśli już pójdę! -nie wiedziałam jak się zachować, sama nie dałabym im rady.
No, no. Bohaterka myśli logicznie. Rzadko spotykane, pochwalam!
O, czyli oprawca nazywa się Ayato. Zapamiętajmy. Bardzo będę się mylił, jeśli okularnik będzie Reijim? *sprawdza* Indeed, that's Reiji himself. 


Nici z opuszczenia tego miejsca. Reiji (tak miał na imię ten chłopak w okularach)
A skąd to wiesz? Przedstawił ci się? W tekście nic o tym nie ma.


zaprowadził mnie do wielkiego salonu.
To gdzie my przed chwilą byliśmy? W korytarzu? Co do...
Byliśmy w przestrzeni opkowej, Hieno, to ci powinno wystarczyć.

W pokoju pojawili się jeszcze: chłopak z pluszakiem, jakiś podobny do tego zboczeńca
Oto nowa miara porównawcza: chłopak, który wygląda i chłopak, który nie wygląda na zboczeńca.


 Jeszcze blondyn, który najprawdopodobniej spał
Ciężko powiedzieć, bo nawet nie wiemy, czy leży, czy stoi. W sumie, na stojąco też się da.


oraz agresywny chłopak w białych włosach.
A czemu zaraz agresywny? On się tylko pojawił. Czy wraz z wejściem do pokoju wyświetlił mu się nad głową napis ->Agresor<- ?  
Jeśli ten blondyn spał, to jak się pojawił w tym pokoju? Lunatyk? 
To wampier, se przyfrunął.
*macha Havelockowi na powitanie* W kanonie bracia Sakamaki umieją teleportację znikąd i mogą latać w pełnię księżyca. Tak mówi wikia.
Nawet gdyby, to w trakcie snu trochę trudno byłoby ten manewr wykonać.
Cthulhu go przyniósł, po prostu, jak Ty się nie znasz. Okropnie utrudniasz ałtoreczce.


 -Ktoś wie coś o tej dziewczynie? I o tym, że ma tutaj zamieszkać? -poprawił okulary.
 Kto? Ten zboczony czy ten podobny do zboczonego?


Czerwoni, ten z pluszakiem i ten brutalny odpowiedzieli, że nie. 
Czerwoni - chyba z oburzenia, gdy zobaczyli, jak powierzchownie potraktowała ich aŁtoreczka.
Czerwoni = komuniści?
 Havelock! Wstydziłbyś się! Jeszcze pomyślą, że coś tu knujemy!
Тобарищц Ленин (towariszcz Lenin) patrzy!
 *zaczyna nucić na melodię "Pożegnania Słowianki"* Nastupaajet minuta praszcza-a-anija, ty gładisz mnie triewożno w gła-a-aza! I lowlju ja radnoje dychanije, a w dali uże dyszyt groza. Drognuł wozduch tiuma-a-annyj i sinij, i triewoga kosnułas' wisko-o-ow! I zawiet' nas na podwig Logi-i-ika...




 Źródło: youtube.com, Dina Garipowa & Chór Aleksandrowa - "Pożegnanie Słowianki"


-Shuu, a ty? -zapytali jednogłośnie blondyna.
-Może. -odpowiedział obojętnym tonem.
-A może nie? -wtrącił Ayato.
No. Na to wygląda. Tak to jest, gdy się mówi "może". Nie zawsze się jest pewnym. Tak bywa.



 -Pewnego dnia zadzwonił do mnie ten facet. Powiedział, że ma z nami zamieszkać, że mamy się odnosić do niej z szacunkiem.
-Czyżby ofiarna narzeczona? Zgłaszam się na chętnego! -prychnął klon zboczeńca. 
O kim, do cholewy, mówimy?
O kim mówimy...powiedziałbym, że o Stalinie, ale miałabyś za duży MSPANC. 
SŁOWEM WYJAŚNIENIA DLA CZYTELNIKÓW: Wedle kanonu ofiarna narzeczona to Yui, którą oddano braciom Sakamaki w ramach...eee... bycia źródłem krwi i żoną, zdaje się, że do przemiany w wampira też; tutaj jej funkcję pełni Rika. Ale kim jest klon zboczeńca, nie mam pojęcia.



 -A więc to nie przypadek. -ponownie poprawił okulary i przedstawił kolejno chłopaków.
-Shuu to najstarszy syn,
Ja, Reiji, drugi syn,
Laito, trzeci syn
Kanato, czwarty syn,
Ayato, piąty, a
Subaru to szósty.
 Tak oto rzekł. Narrator.


Znalezione obrazy dla zapytania all brothers sakamaki gif




 Dla porządku i dla tych, którzy nie oglądali Diabolik Lovers/nie grali w gry, wstawiam tego oto gifa ze wszystkimi braćmi Sakamaki. Z nich wszystkich, jak na razie, zdołałem zapamiętać tylko Kanato... @_@
Od razu dorzucę też uwagę, że w kanonie bracia pochodzą od różnych matek (dwóch żon uberwąpierza Karlheinza Sakamakiego - z czego chyba te trzy wąpierze u góry to trojaczki urodzone z pierwszej żony, a pozostałe trio to progenitura z drugiego małżeństwa). Wiedza ta może nam się przydać.


Wszyscy byli nieziemsko przystojni, intrygowali mnie, ale też przerażali do granic możliwości. Każdy z nich był dość wysoki (prócz Kanato) i nieziemsko przystojny. Shuu miał delikatnie kręcone, blond włosy i niebieskie oczy.
Gdy jesteś czyjąś ofiarą, to raczej nie myślisz o wyglądzie swojego oprawcy, tylko "O kurczaki! Muszę uciekać!"
Przynajmniej wygląd mają kanoniczny...*wzdycha*
  
-Wspomniał o tym, że nie mamy jej zabić... -dyskusja na chwilę ucichła.
Nie wiedziałam co mam zrobić, nie wiedziałam o żadnej ofiarnej narzeczonej, miałam dosyć całego tego nieporozumienia!
Kotek, skoro dopiero co przyjechałaś, to wiadomo, że o niczym nie wiesz. Cierpliwości!


-Wiecie, to ja może skontaktuje się z ojcem! - przeszukałam kieszenie i nie mogłam znaleźć przeklętej komórki.
- Tego szukasz? -Ayato wymachiwał moim telefonem, próbowałam mu go odebrać, ale białowłosy nagle go wyrwał i zmiażdżył w dłoni...
Miałam wielką nadzieję, że znajdę tu coś z czego będę mogła zadzwonić albo napisać maila, bo w przeciwnym razie, kiepsko widzę moją egzystencję -a raczej jej końcówkę.
 Końcówka egzystencji... i co tu robi ten dywiz? A tak swoją drogą, to ja bym się wściekła, gdyby ktoś mi zniszczył telefon. No, ale to ja.
To z egzystencją aż się prosi o mem z Schopenhauerem. 



Autor: Havelock


Odprowadzono mnie do pokoju, był niesamowity. W kolorach czerwieni, ogromne łóżko, wszystko co potrzebne dziewczynie, no i robiąca wrażenie szafa, kiedy się wypakowałam była praktycznie pusta...
Jakim cudem szafa może być pusta po wypakowaniu?! *zerka bezradnie na Havelocka*

Znalezione obrazy dla zapytania what gif 


  
 Mogła się wypakować na podłogę. W ogóle, szafy bywają podstępne (jak Bagaże).
 Ale wtedy mielibyśmy o tym wzmiankę. Jakiś wyższy nakaz? Tajne glify przecinków z Gwey'Morainn sprawiły, że Cthulhu jej zjadł rzeczy? Zresztą...czemu podstępne?
Wpakowujesz do nich rzeczy, odwracasz się - szafa pusta.



Woda była idealna, nie chciałam wychodzić spod kojącego "deszczu", miałam cichą nadzieję, że zmyję z siebie trud tego dnia, wszystkie emocje spłyną po mnie, jak gorące kropelki otulające moją skórę.

A to z deszczem mi się podoba! I gdyby tylko nie ten rozwlekły jak gacie na sznurze styl, sztucznie rozciągnięty przez przecinki...
Się zgodzę, samo porównanie całkiem niezłe.
Cóż to za deszcz tam wypływa z dachu? A niby odnowiona ta rezydencja!



Zawinięta w ręcznik udałam się do swojego pokoju w stylu agenta zero zero siedem.
Znaczy, skradałaś się jak ninja czy wywaliłaś drzwi?
Nie, po prostu była tą kradzieżą ubrań wstrząśnięta i niezmieszana.
 Martini shaken and not stirred, please! *z brytyjskim akcentem* Aha, od razu jeszcze złożymy jedno zamówienie...Hey, John! Mary Sue on the rocks, please!
Znalezione obrazy dla zapytania james bond asking for a martini gif





 Wyciągnęłam z szafy kolejną piżamę 
  A jednak! Raz szafa jest praktycznie pusta, innym razem oferuje piżamy.

 Mógłbyś wyjść? Um..? -zawsze irytowało mnie zachowywanie się tak bezczelnie.
-Dlaczego, maleńka? Będzie fajnie... -podszedł i lodowatą dłoń położył na mojej szyi.
-Zostaw mnie w spokoju. Wyjdź! -miał gdzieś mój stanowczy ton.
Z moich włosów ściekała jeszcze woda, ręcznik był mokry, tak samo jak i mój dekolt, przejechał po nim językiem. Błagam, niech ktoś mnie stąd zabierze...
-To twój pierwszy raz, maleńka, postaram się być delikatny...
Ugh, to naprawdę brzmi mi jak gwałt...
Według prawa szariatu, to gwałcona jest winna.
Obawiam się, że mamy tu do czynienia bardziej z prawem wampiriatu.


 zanim zrozumiałam o co mu chodziło, zdążył wbić kły w mój dekolt 'powoli'. Zachwiałam się na nogach, przerwał.
-Ubierz się. -tak po prostu wyszedł.

Znaczy, odpowiednikiem seksu u wampirów jest gryzienie szyi?
 Kto co lubi. Pytanie tylko, skąd się wampirzątka biorą?
Chyba wolałbym nie wiedzieć.


Po niecałej godzinie stwierdziłam, że sobie odpuścił, więc położyłam się do łóżka, wpatrywałam się w okno, jakby było tam coś za czym tęsknię. 
Ech... może wolność?
Prędzej neurony.




Odprowadzono mnie do pokoju, był niesamowity.

O, to już zapomniałaś, że jesteś więziona? Szybko!
Wiesz, są osoby, które im bardziej są zdenerwowane, tym bardziej są kulturalne. I im bardziej są więzione, tym bardziej mają syndrom sztokholmski...


A kiedy już prawie zasnęłam poczułam za sobą, jak łóżko się zapada za moimi plecami. Gwałtownie się odwróciłam. Znowu on...
Usiłowałam się podnieść, kazał mi leżeć, a ja słuchałam go, jak zaczarowana; może ze strachu, kto wie. 

No tak. To ten moment, moi mili. Ona już ich kocha. Co tam sadyzm, próba gwałtu - są pinkni jak z obrazka, to mogą!
Tak to jest z tą wąpierzą arystokracją. #RobespierreDidNothingWrong


Wgryzał się w moje obojczyki, biust i szyję. Nie mogłam się sprzeciwić, nie potrafiłam, uratowała mnie strata przytomności, tak myślę przynajmniej. Gdy sączył krew z mojej szyi po prostu odpłynęłam, mniej więcej nad ranem.
Zły wąpierz! Zostawił, nie dofinansował, jaaak śmieeee!

 Byleby alimentów nie musiał płacić, bo jeszcze założy Komitet Obrony Krwiopijców. Wracając do tekstu, to wychodzi na to, że plan wydarzeń wyglądał tak:
  •  Pierwsze picie, 
  • Wąpierz sobie idzie, 
  •  Uświadamianie sobie przez bohaterkę (przez całą godzinę), że sobie poszedł 
  • Usiłowanie spania przez bohaterkę, przerwane przez powrót wampira 
  • Zakończenie kolejnego picia, nagle jest rano, bohaterka odpływa.
  • Finito.



Dziękujemy za lekturę i dotrwanie do tego momentu! Jeśli macie jakieś uwagi, propozycje, pytania, piszcie śmiało w komentarzach - chętnie przyjmiemy konstruktywną krytykę!
Dodatkowo chcielibyśmy bardzo serdecznie powitać nowego analizatora w naszej grupie, Akashiego! 
Przypominamy jednocześnie, iż w dalszym ciągu trwa nabór do zespołu Kosmicznych Zagadek!

Pozdrawiamy,
HienaHavelock i Akashi